Przyszła pora na recenzje kosmetyków, które zagościły u mnie w zeszłym roku. Co jest dobre, co przeciętne, a co wcale mi się nie sprawdziło i dlaczego? Zapraszam do czytania!
Annabelle Minerals, kryjący podkład mineralny, kolor Golden Light, 4g
Długo zastanawiałam się nad kupnem minerałów, ponieważ nie do końca wierzyłam, że podkład w pudrze może ładnie wyglądać na skórze. Dodatkowo minerały inaczej wyglądają w opakowaniu, a inaczej w miarę rozcierania i trudno jest znaleźć odpowiedni kolor. Mój to Golden Light, czyli odcień z żółtymi tonami, raczej opalony. Używałam go jesienią i był dla mnie trochę za ciemny. Wymaga zatem zmieszania z jaśniejszym lub bardziej neutralnym odcieniem, ale na lato będzie w porządku.
Plusy:
- kosmetyk naturalny
- polska marka
- dobre krycie
- bezproblemowa i szybka aplikacja
- dostępność
- można zmieszać go z kremem, tworząc lekki krem BB
Minusy
- dobór odpowiedniego koloru nie jest łatwy
- nie kryje tak, jak tradycyjny podkład w płynie
- cera dosyć szybko przetłuszcza się w strefie T (podkład schodzi z nosa)
- nie zauważyłam polepszenia stanu cery
- nie nadaje się do stosowania zimą, kiedy spada temperatura (nie chroni wystarczająco cery wrażliwej i naczynkowej)
Jeśli lubicie mocne krycie i utrwalony makijaż, to podkład mineralny może okazać się dla Was zbyt delikatny i mało odporny. Sama będę go używać w okresie wiosenno-letnim.
L’Oreal Błyszczyk do ust Xtreme Resist, kolor 505 Never Let Me Go, 8 ml
Posiada wyprofilowany i wygodny w użyciu aplikator. Kolor 505 ma iskrzące wykończenie, które wygląda naturalnie i optycznie powiększa usta. Niestety zawarte w nim drobinki są dość ostre i wyczuwalne podczas aplikacji. Nie jest to jednak jego największy minus. Błyszczyk posiada okropny zapach, który jest mdły i kojarzy mi się z kremem Nivea. Zwyczajnie nie pasuje do produktu, który nakładamy na usta.
PIXI, Glow Tonic 5% Glycolic Acid Exfoliating Toner, 100 ml
Nie jest to mocno złuszczający produkt, więc nie oczekiwałabym po nim spektakularnych efektów. Oczywiście osoby, które nigdy nie stosowały kwasów, mogą zauważyć znaczną poprawę stanu cery. Sam w sobie nie jest jednak w stanie wyleczyć Wam trądziku, czy usunąć przebarwień, a może jedynie pomóc w podtrzymaniu dobrego stanu cery. Może także stanowić uzupełnienie dla produktu złuszczającego z wyższym stężeniem kwasów. Eksfoliacja za jego pomocą jest na tyle delikatna, że można go stosować przez cały rok, nawet latem, pamiętając o ochronie przeciwsłonecznej. Nie zawiera alkoholu oraz parabenów i nie był testowany na zwierzętach. Posiada kwiatowy zapach, co ciekawe parfum/fragrance znajduje się na końcu składu inci, a mimo tego zapach jest intensywny. Tonik mnie nie uczulił.
Be Organic, żel pod prysznic Mango & Aloes, 200 ml
Żel jak żel – myje, nie przesusza skóry i przyjemnie pachnie. Jeśli lubicie owocowe zapachy, to powinien się Wam spodobać. Według opisu na opakowaniu, produkt jest odpowiedni dla wegan i wegetarian, hypoalergiczny i testowany dermatologicznie. Zawiera 98% składników pochodzenia naturalnego. I tutaj mam z nim mały problem. Niby produkt jest eko, a w składzie inci możecie znaleźć utwardzone glicerydy palmy olejowej (hydrogenated palm glycerides citrate). Składnik ten nie został oznaczony jako certyfikowany.
Golden Rose, Tusz do rzęs Smokey Lashes Mascara, 9 ml
Tusz pogrubiająco-wydłużający z tradycyjną, ładną szczoteczką. Według producenta formuła jest szybkoschnąca, niestety nie mogę się z tym zgodzić. Tusz na początku jest rzadki i dość mokry, przez co odbija się na powiekach. Po miesiącu zgęstniał i stał się łatwiejszy w aplikacji. Faktycznie pogrubia rzęsy, jednak ze względu na słabą jakość nie warto go kupować.
Nuxe, Balsam do ust Reve de miel, 15g
Gęsty balsam do ust o przyjemnym, słodkim zapachu, zamknięty w mini słoiczku. Zawiera miód, odżywcze olejki, masło shea i propolis, który regeneruje spierzchnięte usta. Brzmi dobrze? Balsam pomimo odżywczej formuły nie regeneruje i nie nawilża ust. Polecam za to wersję w sztyfcie, która faktycznie działa. Wersja w słoiczku niestety rozczarowuje swoim kiepskim działaniem.
Lierac, Tonik w żelu Lotion Gelifiee (Double Tonique), 200 ml
W kontakcie ze skórą ma zmieniać się w wodę, dopełniać demakijaż i zwężać pory, wychwytując powierzchniowe i głębokie zanieczyszczenia. Przeznaczony jest do każdego rodzaju cery. Producent zaleca aplikować tonik na płatek kosmetyczny. Taki sposób jest jednak mało ekonomiczny, ponieważ płatek wpija większość produktu. Produkt marki Lierac skusił mnie obecnością kwasów w składzie (glycolic acid, lactic acid, malic acid) i miałam nadzieję, że będzie posiadał właściwości złuszczające. Niestety, tonik nie daje poczucia odświeżenia i oczyszczenia, o zwężeniu porów nie wspominając. Przez swoją żelową postać pozostawia na skórze mało komfortowy film. Podsumowując, jest to kosmetyk, który pomimo obecności kwasów nie złuszcza i nie daje widocznych efektów, poza lekkim nawilżeniem. Jeśli macie skórę normalną lub suchą, to może będziecie z niego zadowolone, ponieważ zawiera w składzie kwas hialuronowy, który nawilża cerę.
Make Me Bio, peeling Almond Scrub, 60 ml
Peeling marki Make Me Bio ma postać sypką i oparty jest na białej glince oraz olejach. Zamknięty jest w małym, szklanym słoiczku. Niestety nie polubiłam się z nim i już po pierwszym użyciu wiedziałam, że nie chcę go dalej stosować. Co mi w nim nie odpowiada? Peeling nie złuszcza, ciężko się go nakłada (przez zawartość glinki zbija się w grudki) i jeszcze ciężej zmywa ze skóry (również przez obecność glinki). Szkoda, bo zapowiadał się dobrze.
MEWA, Peeling Pomarańcza & Cynamon, 300g
Peeling cukrowo-kawowy zamknięty w szklanym słoiku, bardzo wydajny. Zawiera oleje naturalne, które odżywiają skórę, natomiast kawa oraz olejki eteryczne z pomarańczy i cynamonu wspomagają walkę z cellulitem. Pomimo obecności kawy, pachnie jak pomarańcza z czekoladą. Bardzo fajny peeling.
Znacie, któryś z tych produktów? Podzielcie się swoją opinią!