Lush Cosmetics to ręcznie robione kosmetyki wegetariańskie, niektóre także wegańskie, które wyglądają i pachną przepięknie. Kosmetyki Lush pakowane są oczywiście eko, czyli w papierowe torby. Nie są jednak w pełni naturalne – oprócz składników roślinnych posiadają także syntetyczne dodatki, takie jak SLS, aromaty czy barwniki. Używałam ich szamponów w kostce i peelingu cukrowego do ust. We wpisie znajdziecie moją opinię na ich temat i kilka słów o substancjach myjących stosowanych w kosmetykach. Zaglądajcie!
Kosmetyki Lush – szampony w kostce
Używałam szamponów wegańskich – Jason And The Argan Oil oraz Coconut Rice Cake. Oba o gramaturze 55g. Trzymałam je w kupionej do tego celu aluminiowej puszce. Szampon Jason And The Argan Oil oparty jest na oleju arganowym i glicerynie. Zawiera także wyciąg z róży. Bazą myjącą jest tutaj SLS (Sodium Lauryl Sulfate), czyli detergent, którego nie spodziewamy się zobaczyć w tego typu kosmetyku. A tu proszę!
Inaczej sprawa wygląda w wersji Coconut Rice Cake – tutaj bazą myjącą jest już SCS (Sodium Coco Sulfate), czyli naturalny odpowiednik SLS. Tak jak on jest pianotwórczy i równie dobrze oczyszczający. W szamponie znajdziecie również bardzo łagodną substancję oczyszczającą w postaci Cocamidopropyl Betaine (z oleju kokosowego).
SLS i SCS to substancje powierzchniowo czynne, dzięki czemu oba szampony bardzo dobrze się pienią. Dla przykładu – w szamponie z Naturologii (ze skrzypem) znajdziecie łagodny Sodium Cocoyl Isethionate (SCI), co sprawia, że szampon słabo się spienia. Warto jeszcze wspomnieć, że w szamponach Lush wysoko w składzie znajduje się perfum, dlatego osoby z wrażliwą skórą głowy powinny na nie uważać.
Szampon w kostce – warto czy nie?
Do tej pory nie było mi po drodze z naturalną pielęgnacją włosów, dlatego zdziwiło mnie to, że jestem zadowolona z obu szamponów 🙂 Dla przypomnienia – mam włosy wysokoporowate i puszące się, które szybko uodparniają się na kosmetyki.
Nie mogę jednak powiedzieć, że szampony w kostce są dla mnie wygodne w użyciu. Także mycie włosów z ich udziałem nie jest wcale szybsze niż przy użyciu szamponu w płynie. Pomimo tego, że szampon był przechowywany w puszce, to nasiąkał wodą i rozpływał się do postaci pachnącej galaretki. Poza tym, forma puszki nie jest zbyt wygodna do używania pod prysznicem.
Jeśli chodzi o działanie szamponów z Lush’a, to włosy były po nich dobrze oczyszczone, odżywione i miękkie. Szampon z olejem arganowym mocniej je dociążał – niestety przy codziennym stosowaniu aż za bardzo. Z czasem coraz trudniej było mi go także wypłukać z włosów. Z szamponem w płynie nie miałam nigdy takiego problemu. Coconut Rice Cake z kolei odżywiał włosy, ale nadal pozostawały one sypkie i puszyste. Mimo małych minusów jestem z nich zadowolona i cieszę się, że spróbowałam kolejnych produktów w duchu zero waste.
Ps. Jeśli Wasze włosy są świeżo farbowane, to uważajcie na oleje naturalne w szamponach i innych produktach do włosów. Wnikając w głąb włosa wypłukują z nich farbę.
Kosmetyki Lush – peeling cukrowy
Nie inaczej – mam kultowy zapach Bubblegum! Peeling jest wegański i ma ciekawą konsystencję – jest naładowany cukrem, ale ma mało bazy olejowej (olej jojoba)! Nie spotkałam takiego produktu wśród kosmetyków polskich marek. Może nie złuszcza jakoś super i nie odżywia intensywnie ust, ale i tak jest to fajny produkt. Oczywiście zapach gumy balonowej i intensywnie różowy kolor nie mają nic wspólnego z naturą 😉
Kosmetyki Lush są Wam znane? Dajcie też znać, co sądzicie o szamponach w kostce.