Marka Vita Liberata tworzy naturalne produkty samoopalające z organicznymi składami. Nie jest łatwo znaleźć dobry kosmetyk samoopalający. Czy te są warte swojej ceny? Zapraszam do czytania!
Vita Liberata samoopalacz Phenomenal pianka samoopalająca, 125 ml
Piankę nakładacie przeznaczoną do tego celu rękawicą. Efekt po jej użyciu jest natychmiastowy. Nadmiar produktu zmywa się lekko podczas kąpieli, ale nie tworzy przy tym plam. Posiada technologię Odour Remove i faktycznie jego zapach nie przytłacza, mimo że zawiera DHA (dihydroxyacetone), który jest popularnym składnikiem nadającym naszej skórze opaleniznę. Odpowiedzialny jest także za charakterystyczny dla samoopalacza zapach.
Aplikacja jest bardzo prosta. Produkt ma lekką konsystencję, ładnie się rozprowadza i nie tworzy smug, nawet kiedy go dokładacie. I teraz najlepsze! Jest bardzo trwały, nie lepi się i nie brudzi pościeli. Powiem więcej. Produkt przetestowałam będąc na wakacjach, czyli w ciągłym ruchu i w 33०C upale. Przetrwał nawet krótką, ale iście ekstremalną, podróż samochodem, w którym wysiadła klima 😉 Nie spłynął i nie pobrudził ubrań! SZOK!
Na zdjęciu możecie zobaczyć kolor pianki w wersji medium i efekt po pierwszej aplikacji.
Czytałam o nim skrajne opinie, że efekt zbyt delikatny, że krótkotrwały, jednak u mnie opalenizna była zauważalna już po pierwszej aplikacji, o trwałości nie wspominając. Najlepiej jednak testować na sobie.
Vita Liberata samoopalacz Fabulous balsam brązujący do twarzy i ciała, 50 ml
Balsam, w przeciwieństwie do pianki, nie daje natychmiastowego efektu, tylko stopniowo tworzy opaleniznę, co także ma swoje plusy. Trzeba co prawda dłużej poczekać na efekty, ale opalenizna jest bardziej subtelna i naturalna, jak muśnięcie słońca. Produkt ma biały kolor i praktycznie nie posiada zapachu.
Producent zaznacza, że balsam także zawiera technologię Odour Remove, jednak tutaj obecność DHA (dihydroxyacetone) daje o sobie znać 🙁 Po paru godzinach wyczuwalny jest intensywny zapach samoopalacza.
W składzie znajdziecie składniki nawilżające, takie jak: olej marula, masło shea, czy ekstrakt ginkgo biloba. Jego dużym plusem jest to, że wchłania się do matu i nie zostawia tłustej warstwy na skórze. Ze względu na niewielką pojemność stosowałam go wyłącznie na twarz, szyję i dekolt. Nie podrażnia cery i nie zauważyłam, żeby zapychał, a efekty widoczne są już po 2- 3 dniach stosowania. Zmywa się równomiernie podczas demakijażu (widać to na waciku) i niestety nieco brudzi pościel. Mimo tego jest to dobry produkt.
Super Fine Skin Polish nawilżający peeling, 175 ml
Ten produkt nie robi szału i jak dla mnie jest zdecydowanie najmniej interesujący. Drobinki złuszczające są małe, a ich ilość nieduża, przez co produkt ślizga się po skórze i przypomina bardziej balsam nawilżający, niż peeling. Przeznaczony jest zarówno do ciała, jak i do twarzy. Możliwe, że to przez to jest aż tak delikatny. Skóra jest po nim miękka, a produkt nie zostawia na niej tłustej warstwy. Oczywiście nawilżenie skóry przed nałożeniem samoopalacza jest równie ważne, co złuszczenie naskórka, jednak liczyłam na coś innego.
Produkty mają dobre składy, chociaż nie są one w pełni naturalne. Zamknięte są w opakowaniach z oznaczeniem 7 Other (inne tworzywa sztuczne). W tej grupie ląduje wszystko, czego nie dało się zakwalifikować do poprzednich kategorii. Nie wiadomo zatem, czy nadają się one do recyklingu.
Znacie produkty Vita Liberata? Macie swojego ulubieńca wśród produktów tej marki?
Kosmetyki mogłam przetestować dzięki uprzejmości marki Vita Liberata.